Ufff... odkopałam moje UFO z mocnym postanowieniem rozprawienia się z nim. W końcu ile można przekładać ramkę z kąta w kąt? Zapobiegawczo nie zdejmowałam haftu z ramy, bo raczej by już na nią nie trafił... Wzór nie należy do najprostszych, miliony półkrzyżyków i kilometry backstitchy, ale efekt wart jest pracy. Jak widać zostało miejsce na jeszcze jedną parę nożyczek. Trzeba brać się do pracy :)
A jakie te nożyczki fikuśne, no i niestety pracochłonne - śliczności:))
OdpowiedzUsuńBackstitche dają popalić, ale bez nich też nie da rady:) A nożyczki są przeurocze!
OdpowiedzUsuńale świetny haft:)
OdpowiedzUsuńNożyczki wyglądają prześlicznie! Cóż za cudny wzór! Będzie pięknie! Pozdrawiam ceiplutko
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za miłe słowa. Najgorzej to zabrać się za kolejny element, potem idzie już gładko :D
OdpowiedzUsuńAleż cudne są te nożyce. Podziwiam za ogrom pracy włożony w hafcik.
OdpowiedzUsuńo rany wyglada tak delikatnie
OdpowiedzUsuńomg..do tego to dopiero trzeba mieć cierpliwosc...
OdpowiedzUsuńpiękne
Trochę późno dotarłam na Twojego bloga a w szczególności tego posta.Mi tez bardzo podobają się te nożyczki ,nawet bardzo i choć nie miałam wzoru,postanowiłam jakoś poradzić sobie ze zdjęciem tylko i wyszyłam jedną parę(dziś właśnie dałam na swojego bloga)-tą w której trakcie jesteś teraz i zastanawiam się , czy mogłabyś udostępnić mi te wzorki.Odtwarzanie wzorów ze zdjęcia to męka.Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.
OdpowiedzUsuńDawno nie widziałam tak interesującego haftu. Świetne.
OdpowiedzUsuń