poniedziałek, 31 października 2011

Kolczyki...

Chciałam się pochwalić kolczykami jakie ostatnio wymęczyłam (oj tak, opornie mi to szło) dla Rhianone. No właśnie - chciałam... ale jak to zwykle w takich chwilach bywa, błąd zauważa się na samym końcu, u mnie to akurat w trakcie pisania posta wypadło :P Rhianone chciała kolczyki wzorowane na pewnym medalionie, złożonym z pięciu takich samych elementów. Chyba mnie jakaś "pomroczność jasna" dopadła, bo moje kolczyki mają elementów... 6.


Może starość mnie dopada?             Nie... Po prostu gapa jestem i tyle :P

niedziela, 23 października 2011

Ciąg dalszy...

... zabawy w odbijanie :) W poprzednim poście pokazałam ozdobione serduszko, tym razem naszło mnie na świąteczne ozdoby. Udało mi się kupić kilka mini doniczek, więc na pierwszy rzut poszły choineczki.


Do choinek dołączyły gwiazdki. Były trzy, ale jedna od razu pojechała do nowej właścicielki i nie załapała się na zdjęcie. Dwie mniejsze choinki mają motyw z obu stron, natomiast gwiazdki i większa choinka podszyte są z tyłu kolorowym materiałem.  Jedna i druga wersja bardzo mi się podoba, nie wiem na którą się zdecyduję przy następnych ozdobach :)

niedziela, 16 października 2011

Buciki

Zaczęło się od tego, że nigdzie nie mogłam dostać fajnych bucików na młodego. Tymek oczywiście jeszcze nie chodzi, ale robi się coraz zimniej i paputy na wyjazdy muszą być. W sklepach albo są różowe, albo totalna chińszczyzna. Cóż było robić? Zaopatrzyłam się w filc i zaczęłam przeglądanie internetu w poszukiwaniu odpowiedniego (darmowego) schematu. Niestety nic mi nie odpowiadało, więc zabrałam się za tworzenie własnego. Po kilku przymiarkach i poprawkach powstały takie buciki:


Korzystając z tego, że maszyna była już wyciągnięta, a małym zajmował się tata, uszyłam serduszko ozdobione techniką, o której pisałam wcześniej :)


 Zapraszam też na TWÓRCZY WEEKEND u Titanii :D

poniedziałek, 10 października 2011

Peikko

Skończyłam kolejny frywolitkowy naszyjnik. Wzór wypatrzyłam w japońskiej książce "Peikko" autorstwa Kitano Takako.
Teraz na tapecie, a raczej na czółenkach, są gwiazdki. W końcu święta coraz bliżej... :P

wtorek, 4 października 2011

Zamiast Citra Solv...

O tym niezwykłym specyfiku pozwalającym przenosić nadruki na tkaniny dowiedziałam się jakieś dwa tygodnie temu. Żyłam w nieświadomości do momentu zajrzenia w to miejsce: "THE MOUSE HOUSE".  To było to! Wiele razy zastanawiałam się jak dziewczyny uzyskują taki efekt, ale wcześniej nie szukałam specjalnie żadnych informacji. Niestety okazało się, że ten "cudowny płyn" nie jest dostępny w Polsce. Poczytałam na stronie producenta o składzie tego specyfiku i postanowiłam znaleźć jakiś erzac. Pierwsza myśl - sok z cytryny - okazała się strzałem w dziesiątkę :D Jeśli macie drukarkę atramentową, to wystarczy wizyta w spożywczym i możecie zacząć zabawę w odbijanie. Tak wyglądają moje pierwsze próby z użyciem soku z cytryny i kwasku cytrynowego...


Na początku do odbicia obrazka użyłam łyżki (tak jak to opisała Myszka), ale potem posłużyłam się maszynką do makaronu :D


Wszystkich, którzy mają drukarki laserowe odsyłam do posta Penelopy - znajdziecie tam sposób na takie wydruki i bardzo czytelny kursik :)