Wybrała sobie wełnę w delikatnych kolorach, które ze sobą doskonale współgrają. Na końcach sznura dyndają zgrabne listeczka.
Żeby nie było, że znowu wszytko rozdaję, tym razem uplotłam też coś dla siebie. Zachwyciły mnie kolory włóczek Himalaya i nie mogłam się powstrzymać.
Grube sznury fantastycznie grzeją :D Pokusiłam się też o zrobienie broszki, którą można nosić z naszyjnikiem lub osobno.
Ostatnio w sklepie widziałam już świąteczne słodycze, więc z czystym sumieniem ruszyłam z produkcją frywolitkowych gwiazdek. W sumie to zostałam zmuszona przez myszy, które podstępnie przegryzły się przez karton i zniszczyły mi dużą część choinkowych ozdób. Przynajmniej koty są teraz zachwycone, bo mogą do woli buszowac po strychu... :P