wtorek, 29 października 2013

Hu, hu, ha, hu, hu, ha naszyjniki dwa :P

         Powoli robi się zimno :(  Trzeba zadbać o zdrowie, a nic tak nie grzeje szyi jak porządny wełniany naszyjnik. Pagata zdążyła zmarznąć i już pewnie tupała nóżką, więc zaczęłam od naszyjnika dla niej :P


Wybrała sobie wełnę w delikatnych kolorach, które ze sobą doskonale współgrają. Na końcach sznura dyndają zgrabne listeczka.


Żeby nie było, że znowu wszytko rozdaję, tym razem uplotłam też coś dla siebie. Zachwyciły mnie kolory włóczek Himalaya i nie mogłam się powstrzymać.


Grube sznury fantastycznie grzeją :D  Pokusiłam się też o zrobienie broszki, którą można nosić z naszyjnikiem lub osobno.


       Ostatnio w sklepie widziałam już świąteczne słodycze, więc z czystym sumieniem ruszyłam z produkcją frywolitkowych gwiazdek. W sumie to zostałam zmuszona przez myszy, które podstępnie przegryzły się przez karton i zniszczyły mi dużą część choinkowych ozdób. Przynajmniej koty są teraz zachwycone, bo mogą do woli buszowac po strychu... :P


niedziela, 20 października 2013

Bo lubię...

Kolejne sutaszowe kolczyki... bo lubię. W sumie to mało powiedziane. Uwielbiam kolczyki i czuję się nieswojo kiedy nie mam żadnych w uszach. Tak to już jest z uzależnionymi :P Na szczęście nie nadużywam domowego budżetu i sama sobie co jakiś czas robię nową parę. Te powstały do konkretnej sukienki... bo lubię jak wszsytko do siebie pasuje :) Byłam z nich bardzo zadowolona, póki ich nie zobaczyłam na zdjęciach. Niestety (stety) fotografia zawsze bardzo dokładnie wytknie wszystkie niedoskonałości. Pozostaje mi jedynie nie zamartwiać się i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...


niedziela, 6 października 2013

Zaległości

       Czas pokazać zaległości. Pod koniec wakacji miałam ogromną przyjemność spotkać się z Ktosią. Takie spotkania zawsze są dobrym pretekstem do dawania prezentów. Przyznam, że bardzo lubię to robić i dlatego większość zrobionych przeze mnie  rzeczy ląduje gdzieś u ludzi :D  Dla Ktosi przygotowałam szyjogrzej z włóczki Diva Batik 3681. Całość zapinana jest na ozdobny guziczek, a po bokach zwisają małe dekoracyjne zawieszki.

Sezon na naszyjniki uważam za otwarty :D
       We wrześniu zostałam zaproszona na chrzest jachtu. Oprócz prezentu przygotowałam też małą słodką niespodziankę.  Nie mogłam znaleźć odpowiednich dekoracji do muffinek, więc postanowiłam zrobić je sama. Masę cukrową pokochałam przy robieniu tortu na urodziny synka (pokazywałam Wam tort?... Nie? No to następnym razem pokażę :P), więc wybór był oczywisty. Zagniotłam małą porcję i zabrałam się za wycinanie małych kotwic. Całość prezentowała się tak:


Troszkę się nawycinałam, bo miałam dwa pełne talerze muffinek, ale właścicielom jachtu bardzo się podobały, a to najważniejsze :D